Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   17
                        

Michał "Xtense" Stopa

PRODUCENT: STRATEGY FIRST, STARDOCK    DYSTRYBUTOR: CD-PROJEKTGATUNEK: STRATEGIA TUROWA   WWW: WWW.GALCIV.COM


Los całej Galaktyki spoczywa w TWOICH rękach – gdyby to było takie proste, prawda? Niestety – nie jesteśmy sami w kosmosie. A szkoda, bo dałoby to nam nieskończone możliwości ewolucyjnego rozwoju – a tak musimy się ścigać z innymi rasami o dominację, jeśli nie polityczną, to wojskową.



“... It`s full of stars!”
To właśnie stwierdził Dave, kiedy spojrzał trochę zbyt dokładnie w monolit (z filmu Odyseja 2001). To również mogę stwierdzić ja – taka galaktyka świetnych gier i produktów – a mi się trafił produkt przeciętny. Tak przeciętny, że aż poczciwy.

Ale o co chodzi?
Galactic Civilizations to gra “strategiczna” i turowa. Jej idea jest prosta – kosmos, obcy, walka, pokój, dyplomacja etc. To, o co naprawdę w niej chodzi, to fakt, żeby zeżreć graczowi jak najwięcej czasu na domyślanie się i nudną rozgrywkę. Ale przejdźmy do faktów. Stoisz na czele Zjednoczonej Ziemi (ONZ - powinni tego zabronić), która do tej pory nie wyróżniła się niczym specjalnym, prócz faktu, że jest zjednoczona i ma kupę czasu na naukę i hobby. Eksploracja kosmosu jakoś tam szła. Powoooli, ale szła. Dzięki systemowi gwiezdnych wrót (Star Gate...), flota ZZ mogła poruszać się błyskawicznie do drugich wrót. Ale – ba, żeby móc się poruszać wrotami – najpierw te wrota muszą istnieć. A budowa trwała dłuuugo. To znaczy – trwałaby, gdyby nie ludzie, którzy wynaleźli hipernapęd (Gwiezdne Wojny...). Wtedy to zaczął się prawdziwy problem – podróżować już można bez ograniczeń – co dalej? Eksplorować? To jest twoje zadanie – eksplorować, zdobywać, ewentualnie niszczyć.

Ekran “Planetarny”


Brzmi ciekawie...
Ja też tak myślałem, kiedy podczas instalacji (która trwała trochę długo) czytałem instrukcję. Tuż po instalacji, program kulturalnie poprosił o zainstalowanie DirectX 9.0b. Odmówiłem, gdyż chciałem zobaczyć, co jest warta ta gra. O dziwo – ruszyła. Ukazało mi się pięękne intro, dzięki któremu zostałem wprowadzony w arkana tej gry. Po obejrzeniu, zobaczyłem menu główne (trochę przesadzili z jego... ekhm... rozmiarem). Kliknąłem w “Nowa Rozgrywka” i... trochę poczekałem, bo mój poczciwy CD-ROM nie całkiem chciał przeczytać kilka sektorów z płyty (albo po prostu tak ciężko się wczytywało). Ujrzałem ekran tworzenia rasy – standard, pomyślałem. Niestety nie, bo nie mogłem wybrać koloru, flagi ani niczego – tylko “zaawansowane” zdolności rasy ludzkiej. Wybrałem według gustu, po czym przeszedłem do ekranu ras pozostałych. I tu pierwszy plus, oraz minus. Na plus mogę zaliczyć... zabawne komentarze do ras (zmieniając cechy, zmieniał się opis, pozostając wciąż w miarę zabawny). Na minus natomiast to, że... wszystkie rasy są humanoidalne (Gwiezdne Wojny, gdyby nie liczyć Jabby), tj. Bardzo przypominają człowieka. Eee tam – a gdzie cudowne stworki z płynnego kryształu, przypominające ameby rasy, oraz nie podobne do niczego kreacje? To moim zdaniem dodałoby pikanterii grze. A przy okazji – jedna z ras wygląda jak żywcem wyciągnięte orki z Warcrafta.

Widzę...
...grafikę. Grafika w sumie nie jest taka zła – widziałem dużo gorsze przykłady. Kosmicznie wyglądające okienka, przyciski i cała reszta dodaje klimatu grze. Jednak najbardziej dobija interfejs – albo ja jestem jakiś dziwny, albo on jest niewygodny. Przyciski leżą nie tam, gdzie ich szuka zdesperowany gracz. Cała reszta oprawy jest do zniesienia. Ciekawie został rozwiązany system animacji w okienkach/działach. Otóż wszystkie poruszające się roboty, statki i cała reszta, to skompresowane filmiki w systemie BIK (Szukajcie RAD Video Tools). Niestety cały ten bajer wymaga rozdzielczości 1024x768, co w sumie nie jest dla większości z was problemem, ale ja musiałem pożyczyć od kogoś lepszy monitor, bo u mnie gra nie chciała ruszyć – a nie ma możliwości zmienienia rozdzielczości w grze.

Słyszę...
...dźwięki. Oprawa dźwiękowa jest nawet niezła – wszelkie “kliki”, wybuchy i wystrzały są nieźle dopasowane. Nie są ani za głośne, ani za ciche względem całej reszty, dzięki czemu grało się nawet przyjemnie. Właściwie grałoBY się przyjemnie, bo muzyka była... dobijająca – panowie! Wiek eksploracji kosmicznej, anomalie, badania – a tu muzyka orkiestrowa!

Pojazdy i pojaździki


Wstyd normalnie – przecież to nie Heroes of Might & Magic! Brak jakiegokolwiek dopasowania do klimatu – zupełnie nic. O ile np. W Homeworld, czy nawet w filmie Gwiezdne Wojny taka orkiestrowa muzyka była dobra, bo była dopasowana do akcji i zdarzeń – o tyle tutaj jest totalne rozpłaszczenie znaczenia muzyki w grze. Poza tym nienawidzę, kiedy muzyka jest wstawiana nie według kryteriów klimatycznych, tylko kryteriów gier – Gitary, tak samo jak syntezatory (najlepszy wyjątek dla obu – Emperor: Battle for Dune) są chyba pogardzane w świecie gier strategicznych – a mogą przecież dać niesamowity klimat dla gry. Pomyślcie zresztą – Jest walka, ludzie umierają, statki wybuchają – co wolicie? Gitary + ewentualnie syntezator, czy orkiestrę, która na dodatek nie wie, co gra? Wstyd, wstyd, wstyd... A gwoździem do trumny niech będzie fragment filmiku z kolonizowania planety – żywcem ukradzione dźwięki z The Elder Scrolls: Daggerfall.
A co z samą grą?
No cóż... Na samym początku pokazuje się okno dialogowe “mistrza gry”. W tle jest wielka (w zależności od wybranego przez Ciebie rozmiaru) mapa, na której w pojedynczych punktach (właściwie “sektorach”) zaznaczone są planety, minerały, potwory, statki, anomalie kosmiczne itd. Większość z tych obiektów nie może się poruszać – do tego uprawnione są jedynie statki i potwory. Interfejs jest... niewygodny. Gdyby nie podpisy pod przyciskami – w życiu bym się nie połapał, gdzie co leży. Kolejny minus. Oczywiście (a jakże!) istnieje rozwój technologiczny (oraz drzewko tego rozwoju, które dostałem wraz z instrukcją – Bóg wie po co.). Rozwój jest trochę dziwny, gdyż aby zacząć pojedyncze projekty w stylu fotonów i fazerów (kto to tłumaczył? Swoją drogą w każdej grze Sci-Fi TRZEBA się spotkać albo z laserami, albo działkami fotonowymi), najpierw trzeba opracować ich teorię, tj. np. Teorię Uzbrojenia, Medycyny etc.

Nowe odkrycie


Budowanie jest standardowe i niewygodne, bo trzeba albo czekać tych parę miesięcy/tur na jego ukończenie, albo wyłożyć kilkaset $ dla firmy, która zobowiąże się skończyć projekt krócej niż fabryki rządowe. Ciekawy za to jest system polityki, gdyż mamy politykę wewnętrzną (Sejmy, Senaty i inne na nic nie potrzebne instytucje ;) ), oraz zewnętrzną (sojusze, wojny itp.). Operowanie polityką wewnątrzpaństwową jest banalne – wystarczą nam dwa suwaki – podatki i wydatki rządowe. Im wyższe podatki, tym bardziej lud jest niezadowolony z twojej polityki (ciekawe dlaczego?), a im wyższe wydatki rządowe, tym mniej kasy w budżecie, ale tym szybciej tworzą się projekty. Gorzej z polityką zewnętrzną. Najpierw twoi naukowcy muszą wynaleźć uniwersalnego tłumacza (dialog na podstawie “Ugh braka, gji erh tyrh ro de. Bilm.” nie jest zachwycający), aby można było porozmawiać z inną rasą (to jeszcze rozumiem), potem trzeba opracować dyplomację oraz handel, aby można było się wymieniać towarami (tego nie rozumiem – przecież tym dysponujemy od prawie dwóch tysięcy lat, jeśli nie dłużej). A teraz najgłupsza część: nie mam bladego pojęcia, jak się tworzy handel/szlaki handlowe! Co gorsza – instrukcja o tym nie wspomina. Oczywiście mamy mały dział na temat handlu – ale o tworzeniu szlaków nic. Kolejny minus.

No to gramy!
No właśnie. Grałem w to 3 godziny na najwyższej trudności (ogromna mapa, wszyscy przeciwnicy to geniusze i skrajnie złe rasy) i nie spotkała mnie ANI JEDNA bitwa kosmiczna. Bałem się już, że będę ich musiał jakoś “zmusić” do działania, ale nareszcie – coś nadleciało. Niestety nie był to niszczyciel przeciwnej rasy – był to potwór kosmiczny. Dysponowałem wtedy czterema korwetami kosmicznymi. Wszystkie poległy. Hmm – ciekawe, czy ludzie tworzący grę słyszeli kiedykolwiek o przewadze liczebnej.

Ekran Ras


Oczywiście podczas gry zrobiłem już chyba połowę drzewka technologicznego (nie chciało mi się zaglądać) i według mistrza gry byłem “najpotężniejszą rasą w galaktyce”, mimo to – głupi potwór zdołał zniszczyć kawałek moich sił. A właśnie – niech gracz zrozumie, że potwór miał 50 punktów życia – a jedna moja korweta miała ich 75. Paranoja. Oczywiście moje zapędy wojenne nie były jedyne – próbowałem z jedną z ras zawrzeć sojusz... Problem w tym, że nie mam pojęcia, jak to zrobić! Oczywiście w tym przypadku instrukcja również milczy... Oczywiście przyszło mi ją wertować od góry do dołu, ale dało mi to tylko pojęcie, jak bardzo zabawny może być tekst instrukcji (radzę samemu poczytać). Radzę ją traktować jako książke, po którą sięgamy w ostateczności, bo z reguły nic tam nie znajdziemy.

A gra sieciowa?
... nie istnieje. Współzawodnictwo sieciowe polega na udostępnianiu swoich wyników w grze na stronie gry (a dokładnie na forum), gdzie inni gracze z całego świata mogą podziwiać wszystkie aspekty twojej gry, od wyników począwszy, a na ruchach jednostek na przełomie całej gry skończywszy. Więcej na ten temat znajdziecie na stronie www.galciv.com.

Podsumowując...
Galactic Civilizations to gra, moim zdaniem nie warta zachodu. Jeśli jesteś miłośnikiem tego gatunku, to możesz spróbować w nią zagrać – to nie jest trujący odpad, ale po co tracić czas.


Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   17