Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   23
   

Wojciech "Keiran" Skitał

PRODUCENT: PRIMAL SOFTWARE/STRATEGY FIRST    DYSTRYBUTOR: TOPWARE POLANDGATUNEK: RPG   WWW:WWW.I-DRAGON.COM/


Smoki to kanoniczne wręcz stwory występujące w światach fantasy. Na ogół są one przedstawiane jako istoty inteligentne i sprytne, ale pełne zła, dlatego też często dzielni bohaterowie muszą taką istotę zniszczyć. Zawsze bardzo lubiłem te cwane bestie, dlatego też bardzo ucieszyła mnie wiadomość, że ma ukazać się gra w której to gracz wcieli się w rolę smoka. Tym tytułem jest właśnie, czekający na polską premierę, The I of the Dragon.



Na początek – małe rozczarowanie:
Historia zawarta w grze nie jest żadną rewelacją. Mamy świat fantasy jakich wiele o nazwie Nimoa. W tymże świecie żyły sobie smoki, żyli tam też ludzie. Obie rasy nie przeszkadzały sobie nawzajem. Później pojawił się zły demon Skarborr, który najechał ludzkie osiedla. Ludzie wespół ze smokami dowodzonymi przez Ungh-Abora zdołali pokonać zło. Jak się jednak okazało Skarborr przeżył i zaplanował swój powrót. Na szczęście Ungh-Abor to przewidział i przed swoim odejściem pozostawił ludziom jajo ze swoim potomkiem – gdy nadejdzie czas to właśnie on obroni ludzkość. Takie czasy właśnie nadeszły, a to my wcielamy się w tego młodziutkiego smoka. I to właśnie mnie rozczarowało, myślałem, że będę mógł (jak kiedyś w Dungeon Keeperze) zobaczyć jak to jest być tym złym zabijającym setki ludzi, niestety nie w tej grze, ale może innym razem.

Rudy, do nogi!


Ratowanie ludzkości:
Zanim zabierzemy się za tę, jakże chwalebną działalność musimy nasze ‘smocze oko’ zainstalować. Ten proces nie jest zbyt bolesny, zabierze nam na dysku około półtora gigabajta, kilka minut na zainstalowanie, a w trakcie przyjemna muzyczka. Później możemy obejrzeć filmik początkowy (nie powalający, gdyż oparty na enginie gry) opisujący historię, którą przedstawiłem powyżej. Później już tylko menu główne, ewentualnie tutorial (warto nań poświęcić kilka minut, aby zaznajomić się ze sterowaniem) i już możemy zacząć grać. A nie, hola hola, najpierw musimy sobie wybrać smoka. Mamy do wyboru trzy rodzaje – zwyczajny, czerwony hultaj plujący ogniem; smok lodowy oraz smok plujący kwasem. Różnią się one również parametrami, to coś jak wybór w Diablo między wojownikiem, łuczniczką i czarodziejem.

Prawda, że śliczny?


Następnie mamy już naszego herosa i możemy zabierać się do tego co tygrysy lubią najbardziej – rzezi. Otóż The I of the Dragon w pewnym stopniu jest klonem Diablo. Jest tutaj inna prezencja gry, całkiem odmienny bohater, ale głównie chodzi o to samo tzn. eliminację kolejnych przeciwników. Gra jest oparta na następujących zasadach – mamy mapę świata, a na niej około 20 krain, każda to, jak chwalą twórcy, kilkadziesiąt kilometrów kwadratowych, nie wiem ile tego będzie tak naprawdę, ale są dość duże. W każdej krainie mamy kilka nor z których wychodzą potwory, a czasami także jakieś ludzkie osiedle. Naszym celem jest pozbycie się wrogów. Oczywiście mamy tutaj wszelkiego rodzaju questy, a z biegiem fabuły będziemy mogli zakładać i rozbudowywać ludzkie osiedla. Zbieramy też trzy rodzaje kamieni, 5 sztuk jednego typu daje nam poprawę jakiegoś parametru. Generalnie system jest wygodny i prosty w obsłudze, smokiem sterujemy myszką i klawiaturą, w sposób dość wygodny (jest nawet widok z oczu) i łatwo się do niego przyzwyczaić.
Ataki naszych smoków są dość zróżnicowane, mamy plucie ogniem, czy też zianie nim, możemy też (a nawet musimy od czasu do czasu) pożreć przeciwnika (a ten fajnie protestuje gdy próbujemy dokonać konsumpcji) Poza tym smok jako istota magiczna może używać czarów, a ich efekty potrafią być bardzo spektakularne. Dzięki takiemu zróżnicowaniu nuda nam raczej nie grozi, a gra zbyt łatwa się raczej nie stanie bo do wyboru mamy bodaj 10 stopni trudności. Latanie smokiem to generalnie bardzo fajna czynność, przypomina to trochę model latania helikopterem z jakiejś uproszczonej symulacji, wygląda to fajnie i sprawia kupę frajdy, naprawdę czuć, że smok to duże i niebezpieczne stworzenie.

Wygląd:
Poza nieszczęsnym filmikiem początkowym trudno narzekać na oprawę tej gry. Mamy dość szerokie możliwości modyfikacji opcji graficznych tak, że nawet na słabszym sprzęcie możemy uzyskać dość dobrą płynność. W ogóle bardzo spodobał mi się engine graficzny, jest on dość wydajny i ładny, okresami dzieje się naprawdę dużo, gra jest kolorowa, a mimo to zwolnień nie uświadczyłem. Wspomniałem już powyżej o terenie działań. Każda mapa ma charakterystyczny wygląd, w każdej występują różni przeciwnicy (momentami wygląda to aż za kolorowo, ale jest ładnie), tak więc jest bardzo różnorodnie.

Taaak, też chciałbym mieć tyle czarów


Muzyka zawarta w grze jest po prostu śliczna, bardzo charakterystyczna, na ogół dosyć spokojna, chociaż gdy trzeba to bywa ostrzejsza, generalnie jest ona jednak bardziej delikatna niż we współczesnych grach. Na dodatek możemy ją ściągnąć ze strony producenta, co gorąco polecam. Gorzej wypada tutaj reszta oprawy dźwiękowej, efektów słychać bardzo mało, są jakieś takie zagłuszone i mało charakterystyczne, natomiast głosy występują rzadko i są zwyczajnie średnie.

A ja myślałem, że smoki są pod ochroną


Podsumowanie:
Przyszedł czas na ostatnie słowa w tej recenzji. The I of the Dragon to gra bardzo ciekawa, ma świetny w swojej prostocie pomysł i trzeba przyznać, że dawno nie było gry, która wniosła by tyle nowego dla gatunku. Zdecydowanie polecam ten tytuł miłośnikom gier niekonwencjonalnych, jedyne co mogę tutaj zarzucić to pojawiająca się okresowo monotonia (na szczęście dość rzadko i szybko mijająca). Przypuszczam zresztą, że cena smoczego oka w Polsce będzie dość przystępna, dlatego też polecam ten bardzo sympatyczny tytuł.


Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   23