BIEGAMY, TU NIE MA FILOZOFII
STRUŚ SZYBKI LOPEZ to bardzo proste w obsłudze, intuicyjnie niemal wyścigi. Biegniemy jednym z ośmiu zabawnie przebranych ptaków. Mamy więc strusia-gangstera, strusia-pielęgniarkę, strusia-radiowca rodem z Wietnamu czy strusia-chińskiego rolnika. Nie różnią się one niczym poza wyglądem – szybkość, przyczepność czy gabaryty są identyczne. Cała klawiszologia ogranicza się do czterech przycisków – odpowiedzialnych za skok [spacja] oraz bieg do przodu i zmianę kierunku [strzałki]. Można jeszcze, przy użyciu strzałki dolnej, przyhamować, ale tak naprawdę nigdy się z tego nie korzysta...
Aby wygrać wyścig, trzeba być strusiem z jajami
Gra przeznaczona jest dla młodszej klienteli, przede wszystkim w wieku ok. 10 lat. Dla starszych gra może okazać się nieco zbyt infantylna [choć przyznam, że przez te kilka godzin bawiłem się naprawdę nieźle], dla młodszych zaś – zdecydowanie zbyt trudna. Szczerze mówiąc, ukończenie takiej gry jak UNDERGROUND to bułka z masłem w porównaniu z grą w STRUSIA SZYBKIEGO LOPEZA na najwyższym poziomie trudności. Programiści zdecydowanie przesadzili, ponieważ nawet gra na najniższym z trzech poziomów może sprawiać sporo problemów. Dlatego też STRUŚ SZYBKI LOPEZ nie jest grą, którą można katować bez przerwy cały wieczór.
To tu ma miejsce Ostateczna Rozgrywka.
Nie sądzę, żeby komuś starczyło na to nerwów. Zamiast tego, lepiej przechodzić jedną-dwie plansze dziennie. Cała sztuka polega na tym, aby wpierw przynajmniej raz przebiec trasę i wyczaić mniej-więcej, gdzie znajdują się pułapki i przeszkody, które należy przeskakiwać. A jest ich od groma. Właściwie ciężko znaleźć choć mały kawałek toru, który nie byłby naszpikowany barierami. Jest to dosyć uciążliwe i zmniejsza przyjemność gry. Mimo tego, STRUŚ SZYBKI LOPEZ może zapewnić naprawdę sporo dobrej zabawy.