Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   25
                                         

Wojciech"Keiran" Skitał
PRODUCENT: EGOSOFT    DYSTRYBUTOR: PLAYGATUNEK: SYMULATOR KOSMICZNY/EKONOMICZNA   WWW:WWW.X2.PLAY.COM.PL/


Elite była grą legendą, stworzona przez Davida Brabena przyciągała tysiące (a może nawet miliony) graczy na praktycznie każdej platformie sprzętowej. Sukces powtórzył także Frontier. Obie te gry były kosmicznymi symulacjami ekonomicznymi, grami z gatunku, który prawie wyginął.



Praktycznie poza Privateerem i X – Beyond the Frontier nie ukazało się nic godnego uwagi, większość twórców wolała tworzyć gry skupiające się na walce. Szumnie zapowiadany Freelancer rozczarował, szczególnie słabiutkim rozwiązaniem kwestii handlu. W końcu ukazał się sequel X-a, o którym właśnie tutaj piszę. Musieliśmy dość długo, bo ponad pół roku czekać na polską premierę, ale uprzedzając fakty od razu powiem – było warto. Za niecałe 50 złotych otrzymujemy grę na wiele wiele miesięcy.

No to mamy problem


Pierwszy kontakt z polskim wydaniem może wprawdzie rozczarować, instrukcja to zaledwie broszurka, ale na szczęście odpowiednia wersja znajduje się na płycie. X2 wydano w naszym pięknym kraju w tak zwanej wersji kinowej (w tłumaczeniu pomagali gracze), w efekcie tego nie możemy narzekać na fatalny dubbing. Niestety polskie tłumaczenie sprawia, że musimy troszkę poczekać na najnowszą łatkę (poprzednie są już zintegrowane z polskim wydaniem), ale mam nadzieje, że jest to kwestia niedalekiej przyszłości. Fabuła gry jest w dużym stopniu związana z pierwszą częścią gry, w której wcielaliśmy się w skórę Kyle’a Brennana próbującego wrócić do domu. Tutaj po 25 latach jako jego syn rozbudowujemy imperium handlowe. A zaczyna się bardzo ciekawie. Julian dokonuje brawurowej kradzieży i zostaje złapany, a następnie wysłany do kolonii karnej. Jak się okazuje jednak, Argoni mają wobec niego inne plany i zostaje uwolniony jeszcze w trakcie transportu. Tutaj zaczyna się nasza rola, musimy m.in. poznać losy ojca oraz odnaleźć drogę do mitycznej już Ziemi.

Tylko gdzie tu uciec, tyle możliwości


Fabuła jest dość ciekawa i co ważne w dużym stopniu nieliniowa, nie musimy być bohaterem wygrywającym wszystkie starcia, nawet kilka niepowodzeń w głównym ciągu fabularnym może nas doprowadzić dalej. W ogóle swoboda w tej grze jest ogromna, mamy ponad 100 systemów (ponad 2 razy tyle co w jedynce) oraz kilka rywalizujących ras. W zasadzie wcale nie musimy rozwijać wątku fabularnego, możemy zostać dobrze prosperującym biznesmenem, zarządzać fabrykami, dziesiątkami statków (taak, nie jesteśmy ograniczeni do jednego), być najemnikiem, czy też piratem.
Swoboda – to pierwsze skojarzenie jakie narzuca mi się z tym tytułem. Na początku jednak można się czuć mocno zagubionym, sterowanie jest skomplikowane, tak więc instrukcja to podstawa. Według oficjalnych informacji mamy tutaj 70 statków do dyspozycji (łącznie z ogromnym niszczycielem), każdy można wyposażyć w różnorakie systemy, broń, tarcze, czy układy podporządkowania dzięki którym wyznaczamy statkom stałe trasy przelotów (handel handel). Poza tym chyba po raz pierwszy w grach możemy też poruszać się bez statku, w samym kosmicznym kombinezonie. Ciekawych możliwości mógłbym wymieniać jeszcze tydzień, więc powiem tylko – na taką grę czekało kilka pokoleń graczy, aż prosi się by Lucasarts wykorzystał siły Egosoftu do gry tego typu w świecie Star Wars.

Tutaj nas nie lubią


Tym co tygrysy lubią najbardziej jest oczywiście walka. Tego raczej nie zabraknie, jak już wspomniałem wyżej bohaterstwa raczej nie będzie. Gdy siły przeciwnika przeważają to lepiej po prostu uciec niż narażać się na śmierć. AI przeciwnika jest dość średnie, ale w całości wystarcza do zrobienia z nas kupki żużlu jako, że wróg ma zwykle dużo więcej maszyn niż my. Poza misjami związanymi z walką mamy też misje handlowe czy też kurierskie, wybór całkiem spory, a szans do zarobienia mnóstwo. W sumie zastanawiam się czy gatunkiem tej gry nie powinno być po prostu RPG, bo przecież to nie współczynniki decydują o tym czy gra jest RPG czy nie. Wczucia się w rolę na pewno tu więcej niż w Diablo w każdym razie. Oprawa X2 trzyma wysoki poziom, to widać od razu już od pierwszego filmu wprowadzającego w realia. Kosmos, stacje kosmiczne, pojazdy to wszystko wygląda ślicznie. Okręty wybuchają bardzo efektownie, wszystkie lasery i rakiety wyglądają bardzo spektakularnie. Genialnie wypada kwestia oświetlenia, cienie czy światło wygląda idealnie. Przyczepić się mogę tylko do wyglądu istot żywych, zarówno ludzie jak i obcy wyglądają dość dziwnie. Muzyka momentami jest istnym dziełem sztuki, a na ogół po prostu dobrze spełnia swoją rolę, natomiast co do efektów dźwiękowych to pozostaje mi dziwne uczucie niedosytu, jakby nie do końca było tak jak być powinno.

A ten to jakiś dziwny, jaki symulator? Że to nie było naprawdę?


Mógłbym jeszcze długo opisywać ten tytuł, ale jako, że gra wciąga to znikam grać grać i grać, bo wakacje uciekają. Powiem tylko – dla mnie jest to w tej chwili gra roku, ale nie jest to produkcja typowo komercyjna, raczej coś dla wąskiej grupy graczy, jeśli kiedyś zagrywałeś się w Elite to bierz od razu, w innym przypadku polecam jeszcze przemyśleć zakup.


Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   25