Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   26
 

Grzegorz "Gregorious" Kozak

PRODUCENT: ION STORM/EIDOS    DYSTRYBUTOR: CENEGA POLSKAGATUNEK: FPP/RPG   WWW: WWW.DEUSEX.COM


Kilka lat temu przebojem na rynek gier wdarł się Deus Ex. Pojawił się nagle i bardzo szybko znalazł szeroką rzeszę wielbicieli. Jakiś czas temu ukazała się druga część, której pełen tytuł brzmi Deus Ex: Invisible War. Jej pojawienie nie było już tak ciche i nagłe.



POCZĄTKOWE PRZESZKODY
Od momentu ukazania się w Internecie pierwszych informacji na temat planowanego sequela gry, która zmieniła oblicze gatunków FPP i cRPG, gracze z całego świata czekali z niecierpliwością na chwile wydania Invisible War. Gdy już się ukazała wywołała wiele emocji i to niestety negatywnych. Pierwsi efekty kilkuletniej pracy Warrena Spectra mogli podziwiać gracze zza oceanu. Mogłoby się wydawać, że była to dla nic wspaniała informacja, ale stało się na odwrót. Po premierze okazało się, że Deus Ex: Invisible War najeżona jest bugami jak porządny, babciny placek owocami. Problem urósł do tego stopnia, że w celu wyjścia z twarzą ogłoszono, iż jest to szeroki test beta, a wersja, która ukaże się m.in. w Europie pozbawiona będzie błędów. Tym oto sposobem okazało się, że warto jednak w Polsce mieszkać.

Mamy Cie!!!


Na półkach sklepowych ukazała się ostateczna wersja gry. Jeżeli ktoś jest ciekawy co się w niej zmieniło w stosunku do produktu przeznaczonego na rynek amerykański, zapraszam do odwiedzenia odpowiedniego serwisu, np. Planet DeusEx. Przy zakupie Deus Ex: Invisible War należy jednak dalej bardzo uważać, bo przez nieuwagę możemy zakupić grę, której później nie odpalimy. Powody ku temu są dwa. Pierwszy z nich, to fakt, że gra została wydana na płycie DVD i raczej wskazane jest posiadanie odpowiedniego czytnika w komputerze. Drugi, to dość wyśrubowane wymagania sprzętowe, które na samym początku odrzucają karty graficzne technologicznie nie niższe GeForce 3 i to w pełnej wersji, a więc odpadają wszelkie MX-y.

PIĘKNO ŚWIATA PRZEDSTAWIONEGO
Po pokonaniu tych wszystkich przeszkód możemy przejść do sedna sprawy, czyli tego czym nas uraczyli panowie z ION Storm. Akcja gry toczy się mniej więcej 15-20 lat po wydarzeniach z pierwszej części, czyli około roku 2070, a głównym bohaterem jest Alex D. Imię głównej postaci zostało tak dobrane, że pasuje dla kobiety jak i mężczyzny. Aby uniknąć podwójnego wyrażania się przy każdej wzmiance o bohaterze, przyjmę, że nasz wybór padł na samca (ataki feministek nie zrobią na mnie żadnego wrażenia). Alex dorastał w Chicago, gdzie się szkolił w Akademii Tarsus. Wyniki były na tyle wyróżniające, że został wybrany do udziału w programie Security Operations Residency. Sielanka nie trwała zbyt długo. Intro pokazuje tajemniczą postać, która niszczy całe miasta, a Akademia musi w pośpiechu zostać ewakuowana do Seattle. W tym momencie przejmujemy kontrolę nad Alexem.

Tak, tak. Ładny dywanik :]


To co możemy ujrzeć wręcz zapiera dech w piersiach. Choć wymagania gry są niebotyczne, warto zainwestować w odpowiednią kartę, by móc cieszyć oko tymi widokami. ION Storm zdecydował się wykorzystać silnik Unreala. Oczywiście, aby uzyskać takie efekty dokonano pewnych ulepszeń i modyfikacji. Największy nacisk położono na odwzorowanie praw fizyki jakie rządzą prawdziwym światem. Hałas jaki wywoła Alex swoim zachowaniem będzie inaczej rozchodził w pomieszczeniu zamkniętym czy zbudowanym z metalu. Teraz zabicie strażnika w pokoju, do którego drzwi są szeroko otwarte, będzie miało większe szanse na reakcje kolegów niż zrobienie tego samego przy drzwiach zamkniętych. Będąc przy postaciach nie napisanie, że są pięknie wykonane byłoby wielkim grzechem. Ogrom szczegółów jakie możemy ujrzeć na modelach jest tak wielki, że mogłoby się wydawać, iż są zbudowane z ponad 10000 polygonów. Jednak technologia „normal mapping” pozwala osiągnąć taki efekt przy wykorzystaniu „tylko” 3000 polygonów, bo taka średnia wypada na model w Invisible War. Prócz polygonów modele postaci posiadają wirtualne kości, które umożliwiają ma bardzo realistyczne zachowanie. W tym miejscu należy wspomnieć, że ogromny nacisk położono na mimikę twarzy. Zostało to wykonane perfekcyjnie, podczas rozmowy widzimy na twarzach usta poruszające się zgodnie z wypowiadaną treścią. Za fizyczny model zachowania postaci odpowiada bardzo popularna technologia Havok. Wiele gier już z niej korzystało, więc wiadomo czego można się spodziewać.

Byłeś w niedzielę w kościele???


Zachwycając się nad grafiką Deus Ex: Invisible War nie można nie wspomnieć o roli oświetlenia. To co możemy podziwiać podczas poruszania się po świecie gry to mistrzostwo świata. Wykorzystanie dynamicznych źródeł światła, generowanych w czasie rzeczywistym daje niesamowite efekty. Strzelając w wiszącą lampę poczujemy się jak w dyskotece, kiedy snop światła będzie poruszał się po całym pomieszczeniu. Jeżeli do tego dodamy wdzieranie się promieni nawet w najmniejsze szczeliny oraz cienie generowane przez napotkane obiekty mamy całkowity obraz geniuszu wykonania oprawy graficznej Invisible War.

WSZECHOBECNE BIOMODY
Zostawmy jednak na moment stronę techniczną gry, bo to nie ona buduje ten niepowtarzalny klimat. Fabuła jest tu bardzo dobrze skonstruowana. Już na samym początku możemy podążać dwoma ścieżkami, a każde postawione przed nami zadanie możemy wykonać na kilka sposobów. Twórcy chwalą się, że całą grę można przejść bez używania broni. Służyć ma temu konstrukcja poziomów, w których nie zabraknie tuneli wentylacyjnych, tylnych drzwi i innych elementów pozwalających cicho przechodzić kolejne etapy. Aby zakończyć grę (podobnie jak w jedynce jest kilka alternatywnych zakończeń, a dokładnie cztery) nie musimy wykonywać wszystkich zadań. Długość trwania rozgrywki zależy tylko i wyłącznie od gracza i jego ochoty do zagłębienia się w świat Invisible War.
Ten jest utrzymany, jak to przystało na późne lata XXI wieku, w stylu cyberpunkowym. Pełno tu holograficznych projektorów czy dziwnie wyglądających osobników, o obcych rasach nie wspominając. Nie zabraknie również znanych z pierwszej odsłony gry biomodów. Dzięki nim Alex D. będzie mógł korzystać ze specjalnych umiejętności. Lista biomodów została podzielona ze względu na system działania (aktywny bądź pasywny) a także ze względu na ich pochodzenie (standardowe i czarnorynkowe). Każdy z biomodów można ulepszyć do trzeciego stopnia zaawansowania. Możemy je implementować w ręce, czaszkę, oczy, nogi czy szkielet. W każdym z tych miejsc możliwe jest zainstalowanie tylko jednego biomodu, w przypadku próby doinstalowania kolejnego ujrzymy komunikat o przeciążeniu systemu. W sumie ulepszeń mamy 15, nie jest to liczba zbyt duża, a osiągniecie najwyższego poziomu nie nastręcza wielu problemów. Cała operacje instalowania czy ulepszania biomodów dokonujemy za pomocą interfejsu, który został wykonany w kształcie kręgu zajmującego centralne miejsce ekranu. Jest on oczywiście odpowiednio przezroczysty, tak aby nie przesłaniał pola widzenia. Dzięki niemu dostaniemy się również do ekranu ekwipunku, który został całkowicie zmieniony w stosunku do poprzedniej części gry. Nie będziemy już zmuszeni do układania puzzli, aby wepchnąć kolejną broń czy przedmiot do plecaka. W przypadku biomodów i ulepszeń broni nie musimy się martwić o miejsce i zbierać je praktycznie w nieskończoność.

ARSENAŁ I PRZECIWNICY
Arsenał dostępny w grze został podzielony na broń do walki wręcz, rzucaną, pistolety, zasięgową dwuręczną i broń ciężką oraz miny. Może nie jest zbyt wiele różnych zabawek, ale pamiętajmy, że nie jest to bezmyślny FPS tylko gra fabularna. Jak już wspomniałem wyżej dostępne są ulepszenia dla broni. Każdą z nich możemy wyposażyć w dwie modyfikacje. Są to oszczędność amunicji, konwerter EMP, pocisk odłamkowy, destabilizator szkła, zwiększenie obrażeń, zwiększenie zasięgu, szybkostrzelność oraz tłumik. Odpowiednia kombinacja ulepszeń potrafi dość poważnie wzmocnić siłę danej broni.

Jestem zły robocik :D


Oprawa dźwiękowa nie ustępuje w niczym graficznej. Muzyka (która można pobrać z oficjalnej strony gry) idealnie pasuje do mrocznego, cyberpunkowego świata Invisible War. Każdy, nawet najmniejszy dźwięk różni się w zależności od miejsca, w którym został wydany. Kroki inaczej brzmią na miękkim dywanie czy metalowej podłodze. Głos lektorów został bardzo dobrze wybrany i nie czuć, że ktoś na odwal potraktował swoją rolę, brzmią bardzo przekonywująco. Nie można zapomnieć o SI, która również trzyma wysoki poziom. Przeciwnicy potrafią dostosować swoje zachowanie do zaistniałej sytuacji. Nie mają też z góry zaprogramowanych zachowań, potrafią odróżnić kobietę od mężczyzny i wypowiedzieć odpowiednią kwestię. Gdy są zaniepokojeni albo sprawdzą sami co się dzieje, a gdy sytuacja będzie bardziej niebezpieczna, to wezwą kompanów na pomoc. Nie zaatakują bohatera tylko z powodu wyglądu, aby ich sprowokować należy wykonać coś niezgodnego z zasadami panującymi w danym miejscu np. pojawić się tam, gdzie nie mamy pozwolenia przebywać.

No to mamy problem


W odróżnieniu do pierwszej części gry nie położono tak wielkiego nacisku na spiskowe teorie dziejów. W miarę postępów w grze poznajemy kolejne organizacje takie jak WTO, The Order, The Omar czy Templars. Każde z nich ma zgoła odmienne poglądy na porządek świata i tylko od nas zależy dla kogo będziemy pracować. W praktyce polega to na odpowiednim doborze zadań i wykonywaniu ich dla właściwej organizacji, tak aby i owca była cała i wilk syty. W czasie podróży po świecie gry spotkamy starych znajomych: Tracer Tonga czy Chad’a Dumiera. Jednak najciekawsza będzie możliwość spotkania samego JC Dentona, który jest jakby naszym ojcem, ponieważ Alex D. został sklonowany z jego DNA. W czasie gry odwiedzimy wspomniane już Seattle, a także Kair czy Antarktydę. Oczywiście każda z lokacji różni się wyglądem.

A tu nic nie widać :P


FINISZ
Deus Ex: Invisible War to godny następca pierwszej części. Jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana poprzedniczki, a także dla osób lubiących gry z ciekawą i wciągającą fabułą. Nie jest to gra bez wad, ale są one głównie techniczne i tak drobne, że nie warto o nich wspominać. Oczywiście kwestią sporną mogą być wymagania, ale ION Storm i tak włożył ogromną pracę w optymalizacje kodu i wykorzystał technologię pozwalającą osiągać wspaniałe efekty graficzne bez przesadnego obciążania komputera, że nie poczytuję tego za wadę. Jedyne „ale” mam do polskiego wydania gry. Kosztuje ona blisko 150 złotych, czyli nie mało jak na obecne standardy, a otrzymujemy produkt w oryginalnej wersji językowej. Choć nie używa się tu bardzo skomplikowanego języka, to dla osób nie znających angielskiego będzie to przeszkoda nie do przejścia. Cenega mogła się bardziej postarać. Jednak inwestycja w Deus Ex: Invisible War jest warta polecenia. Na pewno nikt na tym nie straci (pomijając portfel).


Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   26