Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   27
                           

Grzegorz "Gregorious" Kozak
PRODUCENT: DAVILEX    DYSTRYBUTOR: TECHLANDGATUNEK: SAMOCHODÓWKA   WWW: WWW.TECHLAND.PL


Niech wszystkie osoby poniżej 18 roku życia i te, która mają słabe żołądki, przewrócą wirtualną stronę. Tu brutalność będzie na porządku dziennym, a zabijanie drogą do przeżycia. Kolejny już raz Rockstar serwuje nam tytuł, który zostanie wyklęty przez wszelkie kółka różańcowe czy działaczy rodzinnych. Imię tego mąciciela ogólnego spokoju brzmi Manhunt.



SZPITAL PSYCHIATRYCZNY
Grając w GTA czy Postala myślałeś, że to szczyt brutalności i zwyrodnienia programistów. Teraz się przekonasz jak bardzo się myliłeś. Manhunt to gra, w której krew leje się hektolitrami, ale nie w sposób znany z gier FPP. Tu sposoby na zabijanie są o wiele bardziej wyrafinowane i… chore. Tak, słowo „chora” najtrafniej opisuje tą grę.

Niespodzianka, jesteś w ukrytej kamerze!


To co ujrzycie na ekranie monitora wywoła na Was ogromne wrażenie. Bardzo możliwe, że osoby o słabszych nerwach tudzież żołądkach, szybko skończą przygodę z Manhuntem. Jeżeli jednak uważacie się za twardzieli, po kilku godzinach spędzonych z tym tytułem nie będziecie tacy sami. Pewnie zapytacie dlaczego tak ma być, już spieszę z wyjaśnieniami. Nazywasz się James Earl Cash. Zostałeś skazany na karę śmierci poprzez wstrzyknięcie trucizny. Walczyłeś do ostatniej chwili, ale bezskutecznie. Leżysz na stole, Twoje ręce i nogi zostały skrępowane. Pojawia się kat ze strzykawką w ręce. Następuje ukłucie, czujesz jak jakaś substancja wpływa Ci do żył. Obraz zaczyna się zmieniać, rozmywać, powoli odchodzisz, wyłączasz się… Tu prawdopodobnie powinien nastąpić opis długiego, czarnego tunelu ze światełkiem na końcu. Jednak nie ma lekko. To co zobaczyłeś na końcu na pewno nie było bramą niebios. Coś tu nie gra. Dlaczego wszystko wygląda tak samo jak przed zastrzykiem? Te same obskurne ściany, a jedynym światełkiem jakie mogłeś zobaczyć to lampa na suficie. Chyba czas najwyższy na jakieś wyjaśnienia. Nagle słyszysz głos. Tajemniczy mężczyzna mówi, abyś włożył do ucha słuchawkę. Głos należy do Reżysera, osoby, która będzie twoim przewodnikiem po tym pokręconym świecie najbardziej chorego reality show jakie kiedykolwiek można było oglądać. Otwierają się drzwi i wyruszasz walczyć o życie w mieście o dużo mówiącej nazwie Carcer City.

MAMO! JESTEM W TELWIZORZE!
Grając w Manhunta wrażenie oglądania programu telewizyjnego będzie nam towarzyszyć cały czas. Taki zamiar mieli ludzie z Rockstar i trzeba przyznać, że wykonali to doskonale. Z ekranu monitora spływa brud, mrok, poczucie ciągłego zagrożenia, a faktu, że jesteśmy zwierzyną na pewno nie zapomnimy. Aby wzmóc efekt telewizyjnego show, to co możemy oglądać zostało przepuszczone przez specjalny filtr graficzny, co spowodowało pokazanie się, charakterystycznych dla kamer przemysłowych, szumów. Czasem można mieć wrażenie, że należałoby poprawić ustawienia monitora. Jednak wszystko to jest zaplanowane i nadaje niepowtarzalny charakter grze.

Jesteśmy tu nowi, przyszliśmy się przywitać


Silnik graficzny użyty podczas produkcji Manhunta, to ten sam jaki mogliśmy oglądać w Vice City. Widać to od razu, nawet dźwięki są podobne, ale nie jest to w żadnym wypadku minusem. Jednakże nie uświadczymy tu pięknych zachodów słońca czy kolorowych teł. Wszystko tu jest wyżęte z kolorów, niczym pranie z wody. Nadaje to specyficzny klimat grze, a świat przedstawiony jest odpowiednio mroczny i pełen zagrożenia. Uświadczymy tu mnóstwo truposzy w różnych postaciach. Nie zabraknie wisielców czy zwłok pozbawionych różnych części ciała. Pojawią się ptaszyska i szczury, które nadadzą odpowiedni klimat całemu otoczeniu. Wchodząc do Carcer City James jest zwierzyną i musi się umiejętnie ukrywać i nie dać się zabić. Ale nie będzie tak do końca gry. W miarę postępów, role zostaną odwrócone i choć przeciwnik będzie posiadał przewagę liczebną to Cash na nich zapoluje. Według założeń twórców, ma to być gra typu skradanka. Ukształtowanie terenu jest tak pomyślane, abyśmy bez problemów mogli się skryć w cieniu i skutecznie zaatakować. Oczywiście wszystko jest dość umowne, bo śmiesznie wygląda jak James stojąc w cieniu nie jest zauważany przez łowcę, który przechadza się na wyciągniecie ręki. Nie jest jednakże celem tej gry, aby oglądać super realistyczne akcje.

Czuję się obserwowany


MENELSTWO I BROŃ
Mechanizmy funkcjonujące w grze poznamy, wykonując pierwsze zadania. O wszystkim dowiadujemy się od Wielkiego Brata – Reżysera, który jest bogiem tej krainy i od niego zależy czy będzie nam szło dość łatwo czy raczej nie bardzo. Możecie być pewni, że zawsze znajdzie się niespodzianka, kolejna przeszkoda do przejścia. Będzie to zablokowane wyjście czy kilku nowych przeciwników. Podczas gry spotkamy całą masę wszelakiego menelstwa, osobników, na których widok robi się nieprzyjemnie w spodniach. Łowcy, bo tak zostali nazwani w grze, spotykani są w różnych odmianach w zależności do etapu jaki rozgrywamy. Spotkamy skinheadów, zwykłych drabów czy grupę lubiąca chodzić w moro, z ogromną ilością gałązek na sobie. Każda z tych grup ma preferowaną broń i często tylko przy nich możemy ją znaleźć.
Temat broń w tej grze wymaga większej ilości linijek tekstu. Patrząc po samym arsenale można dojść do wniosku, że nie jest to normalne. Przyrządy takie jak kawałek potłuczonego szkła, łom, nóż młotek, kij do baseball, tasak, maczeta, foliowy worek, kilka rodzajów broni palnej raczej nie są sprzętami na co dzień wykorzystywanymi w grach. Ich używanie też może przynieść wiele frajdy. Możemy przeciwnika załatwić w walce bezpośredniej (głównie jeden na jeden, po przy większej ilości adwersarzy staje się to dość problematyczne i często kończy się na rozbitej czaszce), ale ciekawiej jest wykorzystać umiejętności Jamesa i zrobić to w sposób bardziej efektowny. Jako, że Manhunt pretenduje do grona składanek, będziemy często wykorzystywać element ataku z zaskoczenia. Pomoże nam w tym miernik natężenia światłą (a w zasadzie zmieniający się kolor na ikonce przestawiającej bohatera, który mówi kiedy jesteśmy w cieniu), a także radar służący również za wskaźnik hałasu.

Synku! Gaz się skończył, skocz po nową butle!


Kiedy już wykorzystamy możliwości jakie zostały nam dane, tzn. zajdziemy przeciwnika od tyłu i naciśniemy fire, ujrzymy scenkę śmierci delikwenta ukazaną z różnych kamer, porozsiewanych po całej planszy. Oczywiście wszystko w konwencji kamery przemysłowej. Wygląda to jakbyśmy obserwowali akcję z zewnątrz, na ekranie telewizora. To co możemy zobaczyć w tych scenkach robi ogromne wrażenie i na pewno nie jest odpowiednie dla osób niepełnoletnich. W zależności od posiadanej broni ujrzymy jak James dusi delikwenta foliową reklamówką, wbija kawał szkła w tętnicę, przebija kręgosłup łomem, otwiera czaszkę kijem od baseballa czy odcina głowę trzema cięciami tasakiem. Czasem potrafi zrobić się niedobrze.

REŻYSER
Bardzo ważnym elementem w grze jest Reżyser. To On struje poczynaniami Jamesa i pozwala na przejście kolejnych etapów tej chorej „zabawy”. Głosu użyczył mu Brian Cox, który doskonale spisał się w tej roli. Raz jest naszym przyjacielem próbującym pomóc, a innym razem miesza nas z błotem za drobne niepowodzenia. Kwestie innych postaci występujących w grze zostały bardzo dobrze dobrane. Nie ma tu miejsca na grzeczności. To co możemy usłyszeć z ust łowców nie powinno być powtarzane dalej. Mięcho jakim rzucają wystarczyłoby na zaspokojenie problemów głodującego świata. Muzyka, która przygrywa w tle jest bardzo dobrze dopasowana do ogólnego klimatu gry. Przyspiesza i zwalnia w odpowiednich momentach.

Chyba tym włącza się światełka na choince???


Muszę dodać, iż jest to konwersja z PS2, więc podobnie jak w przypadku Vice City widać skąd pochodzi gra. Oczywiście właściciele konsol będą się spierać nad wyższością wydania tego tytułu na ich zabawki, ale nie o to chodzi. Wprawdzie klimatyczniejszym byłaby gra na telewizorze niż na sterylnym monitorze, jednak zabawa pozostaje tak samo dobra.

KOŃCÓWKA
Nie wymieniłem do tej pory żadnych wad. Nie ma tak dobrze. Manhunt nie jest grą idealną. Poziom trudności jest dość wysoki, a w połączeniu z możliwością zapisywania stanu gry tylko w wyznaczonych miejscach (w danym miejscu możemy to uczynić raz) dostajemy przechodzenie pewnych etapów po kilka razy. W moim przypadku prowadziło to do zdenerwowania i wyłączenia gry. Dopiero po pewnym czasie wracałem do ponownego przechodzenia. Męczącym elementem jest przymusowy tutorial. Podpowiedzi jakie pojawiają się na ekranie nie można przyspieszyć, musimy grzecznie czekać póki same nie znikną i gra ruszy dalej. Może to wyprowadzić z rytmu i zepsuć nastrój. Poważniejszym zarzutem jest monotonia w tym co robimy na ekranie: skradaj się, zaatakuj z zaskoczenia, ukryj ciało i zwab następnego przeciwnika.

Jedna rasa! Łowiecka rasa!


Może to być męczące na dłuższa metę Także można zastanawiać się nad rozmiarem przemocy jaka występuje w grze, czy nie jest ona przypadkiem pochwałą zwyrodnialców i psycholi. Z drugiej strony gra ma na pudełku naklejkę „dozwolone od lat 18” i radze tego zakazu przestrzegać, tak dla sprzedawców jak i starszych braci czy rodziców. W przypadku Manhunta nie warto się bawić w Robin Hooda i pozwalać dzieciom w to grać. Choć gra nie pozbawiona jest minusów, są one na tyle małe, że bez oporów mogę ją polecić każdemu, kto chce przeżyć coś czego dotychczas nie doświadczył. Pamiętajcie jednak, że ta gra zmieni Was. Nikt nie będzie taki sam.


Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   27