Komiksy Janusza Christy są chyba najpopularniejszymi historiami rysunkowymi w Polsce. Publikowane początkowo w różnych czasopismach, następnie w "Relaxie" a wreszcie w osobnych zeszytach, wychowały kilka pokoleń czytelników. Nic dziwnego, że powstała również gra komputerowa opisująca przygody dwóch śmiałków, broniących grodu Mirmiła przed złymi Zbójcerzami.
|
|
“... Na plasterki! Na plasterki!”
Wielu moich przyjaciół kwestionowało miodność tej gry – może dlatego, że nie mieli nigdy w rękach polskiego komiksu (nie wiem, czy pierwszego – był jeszcze Asterix i Obelix, a nie wiadomo, kto od kogo ściągał ;) ) o dwóch, różniących się fizycznie i umysłowo, bohaterach, których nic nie jest w stanie powstrzymać przed uratowaniem grodu.
“... Nic dziwnego – wypiłeś cały miód!”
No tak – bardziej radosnej, szczęśliwej i naiwnej przygodówki dawno nie widziałem – i niech się szanowny czytelnik nie pomyli – ja cenię tę grę! Humor, który rozśmieszyłby chyba tylko mojego kolegę (Zdrówka Przemku!), teksty (ambitniejszych dawno nie widziałem!) i przede wszystkim ZAGADKI. Zagadki tak trudne, że po prostu trzeba sięgnąć po solucję, gdyż ta przygodówka nie jest z systemu LucasArts i gdy się pomylisz, to czasem jest już wszystko stracone (“Game Over” chyba był, chociaż w mojej wieloletniej karierze gracza w KiK nie spotkałem się jeszcze).
Amiigaaa...
W oryginale, gra powstała na Przyjaciółkę, dzięki czemu nie doczekaliśmy się nigdy wersji z muzyką MIDI na PC (Dzięki bogu). Na Amidze podobno grało się przyjemnie, ale nie wiem, gdyż nigdy nie posiadałem tej gry na tę platformę (wstyd! ;) ). Oczywiście wszyscy pamiętają tamte czasy, kiedy piractwo kwitło, a nawet największy lamer potrafił sprokurować sobie “oryginalnego pirata”.
Ale przejdźmy do gry
Gra to typowa przygodówka Point `n` Click, okraszona piękną (chyba ręcznie rysowaną ;) ) grafiką i oczywiście głównymi bohaterami. Na początku nie przedstawiała większego poziomu trudności (jakoś tak zbyt łatwo podebrałem Mirmiłowej dzban z miodem...), ale później pokazała swoje możliwości. Jako zaletę podam, że gra miała fabułę (nie – serio mówię), którą podziwiamy w bardzo komiksowym (gdyby to opatentowali, to Max Payne pewnie by miał filmiki... ;) ) wprowadzeniu. Otóż zły Hegemon, dowódca Zbójcerzy, wpadł nareszcie na pomysł, jak podbić osadę – Mirmiłowo. Przedstawił swój plan swoim żołnierzom, oraz poprosił o ochotnika. “Ochotnikiem” zostaje Oferma (jego matka chyba mu źle życzyła ;) ). Otóż plan przewidywał zatrucie studni w Mirmiłowie, co powiodło się Ofermie. I tak zaczyna się nasza rozgrywka...
|
Do stelaży!
Grafika naprawdę jest przepiękna – tła są narysowane genialnie, trzymając klimat z komiksu – zupełnie zresztą, jak Kajko i Kokosz – animacja wprawdzie pozostawia trochę do życzenia (tylko kroki, trochę dodatkowych animacji), ale nie są ważne szczegóły. Fakt faktem, iż prawdopodobnie cała grafika została wykonana na kartce, zeskanowana i nieco zmodyfikowana przez grafików i wstawiona przez programistów do gry. No i cóż ja jeszcze mogę powiedzieć? Np. To, że rysownikiem prawdopodobnie (nie mam pewności) był sam Christa.
Gitary w dłoń!
... No cóż – muzyka to pewien paradoks w tej grze, gdyż występuje tylko we wstępie i na zakończeniu (nie ważne, czy złym, czy dobrym). Do stworzenia muzyki zaangażowano najlepszego muzyka z amigowej demosceny tamtych czasów – Piotra 'XTD' Bendyka. No i faktycznie, muzyka w intrze, jak i również później jest klimatyczna, świetna i w ogóle – a szkoda, bo tylko wtedy – małe pole do popisu dali XTD`owi... :) . Dźwięki ograniczają się do tupnięć naszych bohaterów, śpiewu ptaków, ewentualnie odgłosów leśnych i spadającej wody. To po pewnym czasie OSTRO przynudza i gdyby nie niezwykła rozgrywka, to prawdopodobnie nie przysiadałbym do niej więcej. Ach, zapomniałbym – jest jeszcze niezwykły motyw dźwiękowy, kiedy jeden z bohaterów pobocznych krzyczy “Pomocy!” (swoją drogą krzyczy jak anemik ;) ). Aby uwolnić nasze uszy od tego jazgotu, musimy pomóc biednej, zagubionej istocie...
Klimaty...
Gra się naprawdę przyjemnie – dzięki fabule i... ekhm – tym, że bohaterowie NAPRAWDĘ się poruszają. Ja, gdy tylko znajduję czas, wielokrotnie wracam do tej gry (chociaż może to wina wejściówki z genialną muzyką ;) ). Gra nie przynudza, a jest wybitnie trudna dla niewprawionego gracza. Kajko i Kokosz, okraszeni dziwnie niezabawnymi tekstami, przypominają bardzo naszych komiksowych kamratów. I nie wolno nam zapomnieć – rysunki Christy wiecznie żywe!
|
|
|
|