Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   45
            

Michał "Xtense" Stopa


Komiksy Janusza Christy są chyba najpopularniejszymi historiami rysunkowymi w Polsce. Publikowane początkowo w różnych czasopismach, następnie w "Relaxie" a wreszcie w osobnych zeszytach, wychowały kilka pokoleń czytelników. Nic dziwnego, że powstała również gra komputerowa opisująca przygody dwóch śmiałków, broniących grodu Mirmiła przed złymi Zbójcerzami.



“... Na plasterki! Na plasterki!”
Wielu moich przyjaciół kwestionowało miodność tej gry – może dlatego, że nie mieli nigdy w rękach polskiego komiksu (nie wiem, czy pierwszego – był jeszcze Asterix i Obelix, a nie wiadomo, kto od kogo ściągał ;) ) o dwóch, różniących się fizycznie i umysłowo, bohaterach, których nic nie jest w stanie powstrzymać przed uratowaniem grodu.

“... Nic dziwnego – wypiłeś cały miód!”
No tak – bardziej radosnej, szczęśliwej i naiwnej przygodówki dawno nie widziałem – i niech się szanowny czytelnik nie pomyli – ja cenię tę grę! Humor, który rozśmieszyłby chyba tylko mojego kolegę (Zdrówka Przemku!), teksty (ambitniejszych dawno nie widziałem!) i przede wszystkim ZAGADKI. Zagadki tak trudne, że po prostu trzeba sięgnąć po solucję, gdyż ta przygodówka nie jest z systemu LucasArts i gdy się pomylisz, to czasem jest już wszystko stracone (“Game Over” chyba był, chociaż w mojej wieloletniej karierze gracza w KiK nie spotkałem się jeszcze).



Amiigaaa...
W oryginale, gra powstała na Przyjaciółkę, dzięki czemu nie doczekaliśmy się nigdy wersji z muzyką MIDI na PC (Dzięki bogu). Na Amidze podobno grało się przyjemnie, ale nie wiem, gdyż nigdy nie posiadałem tej gry na tę platformę (wstyd! ;) ). Oczywiście wszyscy pamiętają tamte czasy, kiedy piractwo kwitło, a nawet największy lamer potrafił sprokurować sobie “oryginalnego pirata”.



Ale przejdźmy do gry
Gra to typowa przygodówka Point `n` Click, okraszona piękną (chyba ręcznie rysowaną ;) ) grafiką i oczywiście głównymi bohaterami. Na początku nie przedstawiała większego poziomu trudności (jakoś tak zbyt łatwo podebrałem Mirmiłowej dzban z miodem...), ale później pokazała swoje możliwości. Jako zaletę podam, że gra miała fabułę (nie – serio mówię), którą podziwiamy w bardzo komiksowym (gdyby to opatentowali, to Max Payne pewnie by miał filmiki... ;) ) wprowadzeniu. Otóż zły Hegemon, dowódca Zbójcerzy, wpadł nareszcie na pomysł, jak podbić osadę – Mirmiłowo. Przedstawił swój plan swoim żołnierzom, oraz poprosił o ochotnika. “Ochotnikiem” zostaje Oferma (jego matka chyba mu źle życzyła ;) ). Otóż plan przewidywał zatrucie studni w Mirmiłowie, co powiodło się Ofermie. I tak zaczyna się nasza rozgrywka...
Do stelaży!
Grafika naprawdę jest przepiękna – tła są narysowane genialnie, trzymając klimat z komiksu – zupełnie zresztą, jak Kajko i Kokosz – animacja wprawdzie pozostawia trochę do życzenia (tylko kroki, trochę dodatkowych animacji), ale nie są ważne szczegóły. Fakt faktem, iż prawdopodobnie cała grafika została wykonana na kartce, zeskanowana i nieco zmodyfikowana przez grafików i wstawiona przez programistów do gry. No i cóż ja jeszcze mogę powiedzieć? Np. To, że rysownikiem prawdopodobnie (nie mam pewności) był sam Christa.



Gitary w dłoń!
... No cóż – muzyka to pewien paradoks w tej grze, gdyż występuje tylko we wstępie i na zakończeniu (nie ważne, czy złym, czy dobrym). Do stworzenia muzyki zaangażowano najlepszego muzyka z amigowej demosceny tamtych czasów – Piotra 'XTD' Bendyka. No i faktycznie, muzyka w intrze, jak i również później jest klimatyczna, świetna i w ogóle – a szkoda, bo tylko wtedy – małe pole do popisu dali XTD`owi... :) . Dźwięki ograniczają się do tupnięć naszych bohaterów, śpiewu ptaków, ewentualnie odgłosów leśnych i spadającej wody. To po pewnym czasie OSTRO przynudza i gdyby nie niezwykła rozgrywka, to prawdopodobnie nie przysiadałbym do niej więcej. Ach, zapomniałbym – jest jeszcze niezwykły motyw dźwiękowy, kiedy jeden z bohaterów pobocznych krzyczy “Pomocy!” (swoją drogą krzyczy jak anemik ;) ). Aby uwolnić nasze uszy od tego jazgotu, musimy pomóc biednej, zagubionej istocie...



Klimaty...
Gra się naprawdę przyjemnie – dzięki fabule i... ekhm – tym, że bohaterowie NAPRAWDĘ się poruszają. Ja, gdy tylko znajduję czas, wielokrotnie wracam do tej gry (chociaż może to wina wejściówki z genialną muzyką ;) ). Gra nie przynudza, a jest wybitnie trudna dla niewprawionego gracza. Kajko i Kokosz, okraszeni dziwnie niezabawnymi tekstami, przypominają bardzo naszych komiksowych kamratów. I nie wolno nam zapomnieć – rysunki Christy wiecznie żywe!


Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   45