Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   70
                     

Patryk "Yisrael" Stanik



Dziewczyna z perłą to tytuł obrazu jednego z najlepszych niderlandzkich malarzy – Vermeera. Malarz odkryty ponownie zupełnie niedawno, robi międzynarodową karierę i staje się coraz sławniejszym. Czy naturalnym jest więc powstanie filmu mówiącym o Mistrzu z Delft?



Delft
Film Petera Webbera nosi taki sam tytuł, jak dzieło słynnego malarza. Jego dzieło jest adaptacją powieści Tracy Chevalier pod tym samym tytułem. Autorka książki pomagała Webberowi przy tworzeniu filmu, a współautorką scenariusza została Olivia Hetreed. Johannes Vermeer był niderlandzkim malarzem, uważany dziś za jednego z najlepszych twórców tej nieformalnej grupy, którego życie zdominowane było przez kobiety. Jego matka, chciwa kobieta, trzymała pieczę na domowym skarbcem, przez co sam Mistrz często malował obrazy takie, jakie zamówili u niego mecenasi (płacili za te malunki), a nie takie, jak by sobie życzył.

ORYGINAŁ...


W filmie Webbera matka Vermeera ukazana jest jako kobieta, która rzeczywiście dla pieniędzy zrobi wszystko – nawet zaoszczędzi na lekarstwach. Mecenasem Vermeera był niejaki Van Ruijven, znany w tamtym okresie jako miłośnik sztuki. Tom Wilkinson, który świetnie wykreował postac mecenasa, spisał się na medal w ostatniej scenie, gdy przygląda się orbazowi „Dziewczyna z perłowym kolczykiem” czy też „Dziewczyna z perłą”. Wcześniej poznajemy go jako ordynarnego starca, który nakazał powstanie obrazu tylko dla spełnienia swych żądz, jednak w ostatnich minutach filmu widać, iż smakuje on dzieło Vermeera. Na samym obrazie widzimy zaś młodą kobietę...

Griet zaczyna służbę
I na tym opiera się cały film jak i książka. Do dziś nie wiadomo dokładnie, kim jest dziewczyna przedstawiona na obrazie Mistrza z Delft. Krążą hipotezy, że to jego córka, jednak obalane są przez nią samą – była za młoda, by wyglądać na tyle lat, na ile wygląda spoglądająca na nas istota. Jedną z hipotez była ta, która zakłada, iż dziewczyna z perłą to służka. Autorka książki poszła więc tym tropem, nie pisząc jednak ordynarnego romansidła, a coś, na podstawie czego można stworzyć głeboki film. Griet, siedemnastoletnia córka kalekiego ojca, by nie przysparzać problemów w domu idzie na służbę u Mistrza. Miłośnicy malarza ucieszą się sposobem, w jakim przedstawiono warunki jego pracowni – gdy on maluje, a robi to często długie miesiace, nikt nie ma prawa wejść do pracowni. Właśnie stworzył nowe dzieło, a pierwszą osobą, która wejdzie do jamy lwa jest właśnie Griet. Zafascynowana nie tylko obrazami, ale również samym Vermeerem, coraz częściej przebywa w jego towarzystwie, by w końcu pomagać mu nawet w przygotowaniu farb (mamy siedemnasty wiek, niełatwo było kupić kredki w sklepie...). Raz pomaga mu w malowaniu, zmieniając malowaną scenę, innym razy sama uczy się widzenia kolorów – Vermeer widzi ich pełno tam, gdzie zwykły człowiek zobaczy zaledwie kilka.

I JOHANSSON

Wywiązuje się międzi nimi nić porozumienia, jednak dziewczyna słyszy plotki o swojej poprzedniczce, która również była wynoszona na piedestał, a później zhańbiona. Życie toczy się swoim torem, kiedy Van Ruijven ogłasza, że rezygnuje z usług Mistrza. Zaniepokojona matka wybłaga nowe zamówienie, na którym musi się znaleźć, o dziwo, sama Griet, niewidoczna niemalże służąca. Tak pomocnica Vermeera staje się jego modelką, jednak modelką z temperamentem, a co najważniejsze, z wyczuciem.
Namalowano
Vermeer długo nie czeka na wenę, maluje Griet w uniesieniu, szybko, ale obraz okazuje się sukcesem, tym bardziej, że przepełniony jest potężną dawką uczuć. Malowana (a może malarz?) potrafi w jednej sekundzie pokazać radość i smutek, pożądanie i lęk – Vermeer tą właśnie sekundę utrwala na obrazie. Co ciekawe, sam pomysł wykorzytsania perłowego kolczyka żony Vermeera podrzuca sama Griet, dla zrównoważenia światła. Czy narodzi się między nimi coś więcej niż tylko nić porozumienia? Mistrz jest zakochany w swojej żonie, tylko gdy maluje chadza po innych drogach, jednak na koniec zdaje się, iż on wykorzystuje Griet nie po to, by ją zhańbić, jak plotki niosą, ale by ta napełniła sie uczuciem. Dla Vermeera nieważnym zda się, kogo pokocha Griet, on chce po prostu zakochaną mieć na obrazie, zakochaną beznadziejnie być może. On zdaje sobie sprawę ze zmiany, jaka tworzy się w takim stanie na twarzy człowieka, on wykorzysta Griet tylko do celów malarskich; oczywiście dla niego obraz to coś znacznie więcej niż kilka kropel farby na desce czy płótnie...

VERMEER

Wiele zmian
Film „Dziewczyna z perłą” początkowo miał być reżyserowany przez Mike'a Newella, a główne role mieli zagrać Ralph Fiennes i Kate Hudson., później zaś Kirsten Dunst. Kiedy Hudson zrezygnowała budżet filmu zmalał, a reżyser zabrał się za nowy projekt, zaś Dunst wybrała grę w sequelu Spidermana... Wtedy pojawiła sie wspaniała Scarlett Johansson, która po świetnym „Między słowami” Coppoli zdaje się tworzyć własny styl gry, wspaniałej gry, do której pasuje nieprzeciętnie. Dla filmu wyszło na pewno na dobre zagranie Griet przez młodą Scarlett, bo Dunst zhańbiła by delikatną strukturę dzieła, które niczym pajęcza sieć tylko leciutko mogło się wychylać w jedną bądź drugą stronę. Dla wielbicieli malarza będzie to na pewno pozycja obowiązkowa, tym bardziej że Colin Firth grający Vermeera spełnia swoją rolę bardzo starannie; dla wielbicieli Johansson pozostaje wiara w to, że naprawdę jest utalentowaną aktorką, czego dowodem rola Griet. Webber przedstawił Delft z 1665 roku bardzo realistycznie, co samo w sobie jest świetnym atutem filmu, gdyż przemieszczając się ciasnymi uliczkami miasta możemy lekko acz głęboko wczuć się w nastrój tamtych czasów.

VAN RUIJVEN

Podsumowując można stwierdzić, że „Dziewczyna z perłą” jest filmem bardzo dobrym, może skierowanym do ciasnego grona ludzi, ale przynajmniej tych uszczęśliwi. Jeżeli masz ochotę odpocząć od katastrof na skalę światową czy bitew setek tysięcy historycznych żołnierzy; jeśli 330 kilometrów na godzinę już ci się znudziło, a bronie najnowszej generacji nie rozbudzają twojego zainteresowania powinieneś wybrać się na film o powstawaniu obrazu. Spokój, cisza – tym filmem można się wspaniale relaksować, ale i wypełniać. Jako dzieło na boku wielkich produkcji jest wręcz obowiązkowy, bo te wszystkie pościgi i strzelaniny naprawdę stają się nudne.

P.S. Obrazy Vermeera możecie oglądnąć w Rijksmuseum w Amsterdamie, Boijmans van Beuningen w Rotterdamie, Mauritshuis w Hadze (tam znajduje się "Dziewczyna z perłą").


Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   70