Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   75
                                 

Wojciech "Sashh" Felczak



Zabójca wszelkiej maści potworów zagrażających XIX-wiecznemu chrześcijańskiemu światu, wysłany przez Watykan w najniebezpieczniejszą misję swego życia... Poznajcie Van Helsinga.



Tytułem wstępu pragnę się przywitać z czytelnikami Movie Zone, gdyż jest to mój debiut w tej części SS-NG. Heil! A teraz do rzeczy:

ENDANGERED SPECIES
Fabuła filmu kręci się wokół tytułowego Van Helsinga – znalezionego za młodu na schodach jakiejś watykańskiej bazyliki dziecka, które jest obecnie ostatnią nadzieją Kościoła na powstrzymanie chaosu na Ziemi. Historia rozpoczyna się retrospekcją, na której widzimy klasyczną scenę filmów grozy – doktor Frankenstein tworzy swojego słynnego Potwora, podczas gdy tłum wieśniaków z widłami i pochodniami szturmuje jego malowniczo połozony zameczek. „Operacja” się udaje, ale w tym momencie do akcji wkracza hrabia Drakula, który posyła doktorka do krainy wiecznych łowów, a sam próbuje przejąć nowostworzonego. Niestety (dla wampira) okazuje się, że Frankenstein Junior dobrze pamięta tatusia i co gorsza, ma zamiar go pomścić. Po małej bójce z udziałem Drakuli i jego przyjaciółek (właściwie to narzeczonych), potwora oraz okolicznych mieszkańców, wracamy do brutalnej rzeczywistości, w której nasz heros ma za zadanie ująć Dr. Jeckyl’a i Mr. Hyde’a zarazem w Paryżu. Z racji tego, że zlecenie jest typu „wanted dead or alive”, wywiązuje się bójka, której wynikiem jest oczywiście zwycięstwo Helsinga. Po powrocie do kawtery głównej (czyli Watykanu) otrzymuje on zadanie, które jest głównym motywem filmu – powstrzymanie Drakuli i jego sługusów w odległej i dzikiej Transylwanii.

Masz plame, nie sprałaś...

INHUMAN NATURE
Jak przeczytaliście wyżej, fabuła na początku może wydawać się bardzo ciekawa. Stephen Sommers (reżyser i scenarzysta zarazem) w świat XIX-wiecznej Europy, wplótł postacie znane z popularnych horrorów – wspomnianych już Frankensteina i Mr. Hyde’ oraz Drakulę. Do tego dodał wampiry, wilkołaki oraz nieumarłych (którzy rolę maja co prawda epizodyczną...) i zakropił te mieszankę swego rodzaju „mitologią”, której nie będę zdradzał, ale łatwo się jej domyślić, uważnie śledząc przebieg filmu. I właśnie w tym widzę największą wadę tej produkcji – już po około jednej trzeciej seansu możemy sami dojść do tego, kim naprawdę jest Van Helsing oraz jaki jest jego związek z Drakulą (co nie należy do zadań sczególnie trudnych). Niestety fabuła jest bardzo schematyczna, co może być wadą dla tych osób, które chcą zobaczyć przemyślany, wielowątkowy i zaskakujący nagłymi zwrotami akcji obraz. Ja proponuję inne nastawienie – to kawał dobrej, rzemieślniczej roboty, w której fabuła jest tylko przygrywką dla dynamicznej akcji i świetnych efektów specjalnych (o tym za chwilę). Oczywiście znaleźć można parę ciekawych smaczków – początkowa walka z Mr. Hyde’m jest utrzymana w konwencji parodii, mnich przydzielony Helsingowi do pomocy co chwila rzuca jakimś prześmiewczym tekstem, ale najzabawniejsza jest dla mnie scena, w której oprowadza on go po labolatorium, wprowadzając go w szczegóły najnowszych osiągnięć technicznych, niczym zwykł to robić Q przed każda nową misją agenta 007. Miodzio.
BESTIAL DEVASTATION
Jeżeli o efektach specjalnych mowa, to trzeba powiedzieć, że prezentują one przyzwoity poziom. Wszystkie potwory sa zrobione bardzo dobrze, wyglądają dosyć realistyczne (choć nie mam porównania, bo nie widziałem nigdy prawdziwego wilkołaka), poruszają się bardzo płynnie, ale co najważniejsze – dobrze komponują się z całością i mimo tego, że jest ich wiele, czasami trudno jest odróżnić je od rzeczywistości, co uważam za duży plus. Film pod względem technicznym jest zrobiony bardzo dobrze, dynamiczne ujęcia (czasem nawet za bardzo), ładne wnętrza i krajobrazy, sprawiają, że dobrze się go ogląda z pozycji widza. Interesujące są fragmenty dziejące się w powietrzu, gdy kamera pokazuje nam akcję „z lotu wampira” :> Dźwięk jest również pierwsza klasa – wszystkie odgłosy sa zrobione bardzo dobrze, muzyka kreuje klimat i zachęca do „wczucia się” w film.

Wazzup!

THE HUNT
Jeżeli chodzi o grę aktorów, to tu również należą się plusy. Prawie wszyscy pasują do swoich ról i odgrywają je bardzo dobrze, ale jest jedna rysa na szkle. Jest nią Drakula (Richard Roxburgh). Nie jest zbytnio przekonywujący, a jego sposób bycia znacznie odbiega od standardów, znanych z innych filmów grozy. Cenię nowatorstwo i świeże podejście do tematu, ale chyba w tym przypadku to nie wypaliło. Pozostali aktorzy stanęli na wysokości zadania. Najlepiej wypadł oczywiście bohater tytułowy (grany przez Hugh Jackman’a). Nic zarzucic nie można także jego towarzyszcze – Annie (w tej roli Kate Beckinsale, znana między innymi z filmu „Underworld” o podobnej tematyce).

Aaaww....

EMPIRE OF THE DAMNED
Kończąc, wspomnę o moim zdaniem największej wadzie „Van Helsinga” – czyli długości trwania filmu. Jest on stanowczo za długi. Mimo świetnych efektów specjalnych, a także dobrej gry aktorskiej, ciągnie się on w nieskończoność. Nia miałbym za złe gdyby skończył się 40 minut wcześniej – tak obserwujemy tylko niepotrzebne przeciąganie akcji i brak umiejętności zakończenia filmu we właściwym momencie. Mimo wszystkich wad, polecam ten film gorąco miłośnikóm takich „klimatów”, którzy i tak go obejrzą, bez względu na to, że moja ocena nie jest najwyższa. Pozostałym widzom polecam także zobaczyć „Van Helsinga”, być może okaże się, że przypadnie Wam do gustu. Wszystkich mogę zaś zapewnić, że pieniądze wydane na bilet nie są pieniędzmi wyrzuconymi w błoto. Polecam!


Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   75